czwartek, 7 maja 2015

See You Again

Took inspiration from One Shot and also See You Again.
Większość czasu, który poświęciłam na szukanie gifów, pochłonęło zachwycanie się Daehyunem. Well... Uważam, że ten był raczej produktywny...

~^~^~

Tytuł: See You Again
Gatunek: slight angst; AU; romans; lekko psychologiczny
Zespół: B.A.P
Pairing: BangDae- Yongguk X Daehyun
DaeJae- Daehyun X Youngaje(wspomniane)

~^~^~

" It's been a long day, without you my friend
And I'll tell you all about it when I see you again.
We've come a long way from where we began,
Oh I'll tell all about it when I see you again"

~^~^~

See you again- Wiz Khalifa feat. Charlie Puth

~^~^~



| Are you gonna be caught by the surrounding traps? |

FLASHBACK

Zeszli powoli schodami prowadzącymi do starego metra. Echo oddalającego się pociągu uderzało głucho w pokryte wilgocią betonowe ściany. W powietrzu unosił się typowy dla takich miejsc zapach, wymieszany z wonią papierosów i mocno wyczuwalną dozą stęchlizny. Jednak Bang Yongguk nie zwracał uwagi na smród, czy sam długi tunel pogrążony w półmroku. Patrzył prosto przed siebie, próbując dostrzec w słabym świetle lamp powód ich wizyty w Seul'skich podziemiach. Zacisnął mocniej palce na rączce czarnej walizki, która pomimo niewielkiej rzeczywistej wagi ciążyła mu niesamowicie na sumieniu i dumie.

Przystanął w pół ruchu, kiedy grupa uzbrojonych mężczyzn zwróciła się w ich stronę. Na ich twarzach odbijała się kpina, pewność siebie i samozadowolenie. Gdyby nie to, że odpowiadał za pięć innych żyć, już po pokonaniu pierwszego stopnia osobiście zakończyłby ich małą ruletkę. Na szczęście powstrzymał go odgłos zdecydowanych z pozoru kroków, których widmo przypominało mu o ich beznadziejnym położeniu. Czwórka równie niespokojnych co on sam chłopaków podążała za nim krok w krok, ofiarując mu swoją wierność i wsparcie. Jednak wdzięczność nie potrafiła stłumić szponów niepokoju, które oplatały jego serce.

Jeden z mężczyzn, który w akcie tchórzostwa ukrył połowę twarzy pod okrągłymi okularami, wystąpił przed szereg i skinął palcem na dwójkę ze swoich ludzi. Ci zaśmiali się okrutnie i wyciągnęli na środek zgiętego w pół, młodego chłopaka. Żaden mięsień na twarzy Yongguka nie drgnął, kiedy do jego uszu dobiegł zbolały jęk. Pomimo maski chłodnego wyrachowania, jego wnętrzem targała wściekłość wymieszana z poczuciem bezradności i smutkiem. Przełykając niemal niewidocznie, rzucił na ziemię trzymaną dotąd walizkę, wzbijając w powietrze tuman kurzu. Słysząc odgłos uderzającej o beton skóry, Youngjae uniósł głowę i skupił wzork na jednym z mężczyzn, który zbliżył się do sporej aktówki. Twarz chłopaka poznaczona była siniakami i kilkoma otwartmi ranami, z których wypływały stróżki zabrudzonej krwi.

- Wszystko się zgadza- bandyta przyjrzał się banknotom ukrytym w walizce i skinął po chwili przez ramię, dając znak szefowi. Ten wypchnął zakrwawionego nastolatka w stronę grupy chłopaków.

Youngjae był tak wycieńczony, że ledwo słaniał się na nogach. Yongguk wyciągnął ramiona, aby podtrzymać niemal bezwładne ciało młodszego, kiedy od ścian peronu odbiło się echo strzału. Nikt nie zauważył szybkiego ruchu jednego z bandytów. Wypluta przez jego pistolet kula trafiła Youngjaea w plecy, przechodząc na wylot przez pierś i rozbryzgując w powietrzu strugi szkarłatnej cieczy. Grupa chłopaków patrzyła oniemiała, jak ciało ich przyjaciela opada ciężko na ziemię. 

Bang zareagował w ułamku sekundy. Cofając się kilka kroków, wyciągnął szybko broń zza pasa spodni. Poły jego płaszcza rozchyliły się pod wpływem nagłego ruchu, a z gardła wydobył się głuchy warkot. Strzelał na ślepo, raniąc kilku członków gangu. Nie przejął się tym, że zbłąkana kula trafiła go w ramię. Kumulująca się w jego wnętrzu uczucia znalażły w końcu ujście i wydobywały się z ciała wraz z odgłosem przytłumionych przez krzyki strzałów. Ktoś podbiegł do niego, kiedy raniony drugi raz padł na ziemię. Ze ściśniętą bólem twarzą spojrzał na truchło Youngjaea. Na ułamek sekundy widok przesłonił mu cień Daehyuna, który wydał z siebie zrozpaczony okrzyk. 

Yongguk przymknął powieki, kiedy dotarło do niego, iż zawiódł. Jego ślepa nadzieja zamieniła jedną ze stacji Seul'skiego metra we współczesne katakumby łez i krwi, której okrutne znamie nosić miał do końca życia...

END OF FLASHBACK


- Hyung, Daehyun znów nie tknął jedzenia- usłyszał ciężkie westchnienie Himchana. Spojrzał na przyjaciela i na zastawioną tacę, którą dzierżył w dłoniach. Poczekał, aż Junhong skończy zmieniać mu opatrunek i nieco chwiejnym ruchem podniósł się z kanapy.

- Zajmę się tym- mruknął i wziął z rąk Himchana śniadanie Daehyuna. Od razu skierował się do pokoju młodszego i stanął przed ciężkimi drzwiami. Przymknął powieki, zbierając się na odwagę.

Obwiniał się o to co się stało. Uważał, iż Youngjae zginął przez jego łatwowierność i bezradność. Szare ściany metra śniły mu się co noc. Jednak w jego koszmarach spływały krwią i widmem pełnych bólu krzyków. W chaosie, w jakim pogrążyła się jego psychika, nie potrawił nawet powiedzieć, do kogo należał zrozpaczony głos. Jednak nie musiał się nad tym długo zastanawiać, ponieważ jego mary senne postanowiły znaleźć odzwierciedlenie w okrutnej rzeczywistości. Zza zamkniętych, drewnianych drzwi niemal nieustannie dochodził histeryczny szloch. Serce Daehyuna ucierpiało najbardziej, ponieważ chłopak stracił nie tylko przyjaciela, ale i ukochaną osobę.

Yongguk odchrząknął.

- Daehyun, to ja. Mogę wejść?- odpowiedziała mu cisza. Westchnął i nacisnął łokciem na chłodną klamkę. Zawiasy zaskrzypiały, a piskliwy dźwięk idealnie współgrał z ciemnością panującą w pomieszczeniu.

Yongguk przekroczył próg i kierując się ścieżką, jaką wyznaczało światło padające ze sporego hangaru, zbliżył się do postaci spoczywającej na wąskim łóżku. Ramiona Daehyuna drgały konwulsyjnie, choć wyjątkowo z jego gardła nie wydobywały się żadne dźwięki. Bang przysiadł na skraju materaca i potrząsnął lekko ręką młodszego.

- Daehyun, wstań- poprosił cicho, nie otrzymując żadnej odpowiedzi. Znów westchnął.

Minęły dwa tygodnie. Każdy z nich cierpiał po śmierci Youngjaea, jednak Daehyun w rozpaczy doprowadził się do tak skrajnego wycieńczenia, że nie miał siły na nic innego prócz płaczu, choć i ten stawał się z wolna coraz cichszy. Chłopak nie rozumiał, iż swoją depresją sprawiał jeszcze większy ból pozostałym. Zwłaszcza Bangowi, któremu serce krajało się podwójnie: z poczucia obowiązku, jak również z powodu innego niż rozpacz uczucia, z którym jednak wiązało się cierpienie spowodowane bólem ukochanej osoby.

- Daehyun, Youngjae na pewno nie chciałby, żebyś doprowadził się w ten sposób do choroby.

- Tego się już nie dowiemy- wykrztusił młodszy. Kawałek serca Yongguka znów pękł. Chłopak na pewno nie obwiniał go o śmierć Youngjaea, jednak ten zdawał sobie sprawę z biegu wydarzeń.

- Daehyun, proszę. Musisz coś zjeść. Chociaż trochę- Bang odsłonił potarganą czuprynę chłopaka, która z powodu braku najistotniejszych witamin nieznacznie się przeżedziła.

- Nie- głos Daehyuna stał się piskliwy jednak pewniejszy. Chłopak przełknął ciężko i wtulił twarz w wilgotną od łęz poduszkę.- Proszę, odejdź.

Yongguk chciał zostać u boku młodszego, jednak wiedział, iż jego obecność i tak w niczym mu nie pomoże. Był zbyt rozbity mentalnie. Bang spojrzał ostatni raz na okrytą, szczupłą sylwetkę i wyszedł z pokoju, przymykając drzwi. Nie zamknął ich do końca, mając nadzieję, iż może Daehyun wyrwie się w końcu spod wpływu bólu i poprosi kogoś z nich o pomoc...

Po wyjściu Yongguka, chłopak skulił się pod grubą pierzyną, która wciąż nosiła ślady zapachu Youngjaea. Daehyun myślał, iż woń ukochanego przyniesie mu ukojenie, jednak blady materiał przypominał mu tylko o godzinach, jakie spędzili na rozmowach, rozwijaniu ich więzi i wspólnych nocach. Daehyun miał wrażenie, iż do jego uszu wciąż dobiegał znajomy głos, spoczywający na wszystkich przedmiotach w ich pokoju. Minęły zaledwie dwa tygodnie, jednak chłopak miał wrażenie, że od momentu, w którym patrzył w gasnące oczy minęła wieczność.

| It's been a long day, without you my friend |



FLASHBACK

Pamiętasz, jak pytałeś, co z nami będzie?- Youngjae kreślił na ramieniu chłopaka zawiłe wzory.

- Nie mam tak krótkiej pamięci, żeby nie wiedzieć, co było tydzień temu- mruknął Daehyun z lekką kpiną w głosie. Oparł głowę na piersi drugiego chłopaka i westchnął z ukontentowaniem, kiedy ten przeniósł pieszczotę z jego ręki w rozczochrane włosy.

- Chciałbym... Chciałbym, żebyś coś mi obiecał- wyszeptał Youngjae i wtulił twarz w ciemną czuprynę, wdychając znajomy zapach partnera.

- Jeśli mam ci obiecać, że nie będę więcej jadł sernika, to możesz zapomnieć- młodszy zachichotał.

- Nie, pabo. Od sernika nawet buldożer cię nie odciągnie. Nie o to mi chodziło- Youngjae pokręcił głową i odgarnął starszemu grzywkę z czoła.

- Więc o co chodzi?- Daehyun uniósł się na łokciu i spojrzał chłopakowi w oczy. Te były pogrążone w mgiełce lekkiej nostalgii. Starszy zmarszczył brwi, widząc wyraz twarzy młodszego.

- Jeśli cokolwiek się z nami stanie, chcę, żebyś nie zatrzymywał się w miejscu, ale szedł na przód. Nie patrzył za siebie, ale zawsze szukał nowej ścieżki- Youngjae pogładził policzek Daehyuna.

- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że już się znudziłeś, to nawet się nie waż. Inaczej uszkodzę ci pewną część ciała- Daehyun poruszył sugestywnie kolanem i spojrzał w oczy partnera z przerażajaco poważnym wyrazem twarzy.

- Oczywiście, że nie- zaprzeczył natychmiast Youngjae i żeby odegnać wątpliwości starszego, przejechał lekko palcami po wargach chłopaka, powtarzając po chwili ruch za pomocą ust.

- Więc nie rozumiem, skąd tak absurdalna obietnica. Ostrzegałem cię, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Jesteś na mnie skazany na wieczność- wymruczał Daehyun i wpił się w wargi chłopaka, badając kształt pełnych ust i ich smak...

END OF FLASHBACK


Wieczność... Tak piękne słowo, a jednak tak nierzeczywiste, abstrakcyjne. Wartość pełna nadzieji i wygórowanych planów dla Daehyuna straciła znaczenie. Nie kiedy utracił szansę na wykorzystanie jej i ubranie w słowa, które wciąż miał nadzieję przekazać Youngjaeowi przy następnym spotkaniu...

| And I'll tell you all about it when I see you again|


Czas mijał nieubłaganie, a stan psychiczny, jak i fizyczny Daehyuna się nie poprawiał. Chłopak coraz bardziej pogrążał się w depresji, doprowadzając do tego, iż również Yongguk znalazł się na skraju załamania nerwowego. Pewnego dnia po prostu nie wytrzymał i siłą wytargał Daehyuna z sypialni. Zaciągnął go do łazienki i nie kwapiąc się specjalnie delikatnością, wepchnął go pod prysznic. Młodszy zachwiał się niebezpiecznie i oparł o wykafelkowaną ścianę.

- Mam dosyć tego, co robisz! Wszyscy cierpimy i stałeś się kompletnym egoistą, jeśli tego nie dostrzegasz!- wykrzyknął Bang, gestykulując chaotycznie rękami. Odpowiedziała mu głucha cisza, więc zacisnął zęby i kierując się wulkanem uczuć, popchnął chłopaka mocniej na ścianę i również wszedł pod prysznic.

Kabina była tak mała, że męskie ciała ściśle do siebie przylegały. Jednak Daehyun, który zachowywał się jak manekin sklepowy nie zareagował i patrzył uparcie w dół. Yongguk znów nie wytrzymał i uderzył pięścią w zimną powierzchnię tuż obok głowy chłopaka. Starszy chwycił nagłym ruchem słuchawkę, która dotąd spoczywała na metalowym uchwycie i odkręcił zimną wodę. Skierował strumień na Daehyuna, mając nadzieję, że nagły chłód choć trochę go otrzeźwi. Jednak chłopak był tak przemarznięty wewnętrznie, że nie przejął się przesiąkającymi ubraniami i gęsią skórką.

- Nie rozumiesz, że niszczysz nam wszystkim życie?!- warknął Bang i rzucił słuchawką o dno prysznica. Po twarzy młodszego znów spłynęły łzy, które mieszały się ze lecącą wodą.- Obudź się, do cholery! Youngjae może umarł, ale ty wciąż żyjesz i co najwżniejsze, otaczają cię inni, dla których masz żyć! Od miesiąca troszczymy się o ciebie, a ty nic sobie z tego nie robisz! Staram choć trochę ukoić twój ból, nie przejmując się swoim, a ty...

- Nikt nie kazał ci tego robić- wykrztusił Daehyun. Yongguk zamrugał, próbując przełknąć gulę w gardle.

- Nie, masz rację- głos starszego przesycony był goryczą.- Jednak robię to, bo tego chcę. Robię to, bo kocham cię od momentu, w którym Junhong cię tu przyprowadził- wiedział, że nie powinien mówić tego w takiej chwili, ale zbyt długo dusił to w sobie.- Uważasz, że cierpisz najbardziej, ponieważ utraciłeś ukochaną osobę. Ale wiesz co? Doskonale wiem, co czujesz- Bang zakręcił wodę i wyszedł spod prysznica. Stanął na małym chodniczku i modlił się, aby głos nie zawiódł go w takiej chwili.- Wiem, co czujesz, bo codziennie tracę ciebie. Z każdą sekundą oddalasz się ode mnie coraz bardziej, a jednak nie załamuję się, jednak staram się o ciebie walczyć- zwrócił się w stronę drzwi.- Ale patrząc na ciebie, zaczynam rozumieć, że ta walka jednak nie ma sensu- wyszeptał, patrząc przez ramię na Daehyuna. Nie czekał na odpowiedź, która i tak nie miała nadejść i wyszedł z łazienki.

Daehyun zdał sobie sprawę, że wstrzymywał oddech. Dopiero po długiej chwili wypuścił powietrze z płuc, zsuwając się po mokrej ścianie, nie wiedząc, co jest jawą, a co koszmarem. Chociaż w jego przypadku, oba były jednoznaczne...

~^~^~

Minęły kolejne dni, które podlegały tej samej rutynie smutku i ciążącej wszystkim atmosfery. Jednak pewnego wieczoru coś się zmieniło. Siedzący na kanapie Yongguk usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi. Spojrzał zdziwiony w górę i spostrzegł schodzącego niepewnie po schodach Daehyuna. Chłopak staną po drugiej stronie niskiego stołu. Był strasznie blady i wychudzony, ubrany w za szeroką bluzę i ciemne spodnie z dresu. Splótł dłonie w sposób, który Bang dobrze znał. Gest był symbolem zdenerwowania i wstydu.

- Um... Mógłbym się poczęstować?- zapytał schrypniętym głosem, wskazując na półmisek z owocami, który starszy trzymał na kolanach. Yongguk uniósł zdziwiony brew, jednak nie skomentował wypowiedzi chłopaka i popchnął w jego stronę spore naczynie, które płynnym ruchem przejechało po gładkim blacie stołu. 

Daehyun mruknął ciche podziękowanie i włożył do buzi jedną z malin. Yongguk czekał cierpliwie, ponieważ wiedział, iż taka nagła zmiana musiała być czymś zdeterminowana. Oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony młodszego, Bang wstał z kanapy. Chłopak jednak opatrznie odebrał jego zachowanie i sam zerwał się z miejsca, chwytając starszego za rękę. Ten delikatnie wyrwał się ze słabego uchwytu i po prostu przyniósł młodszemu szklankę wody, ponieważ widział, iż jedzenie wciąż sprawiało mu trudność. Yongguk chciał wrócić na swoje poprzednie miejsce, jednak Daehyun znów złapał go za nadgarstek.

- Przepraszam- wyszeptał szybko i spuścił wzrok na ziemię. Bang zmarugał i uważnie śledził wzrokiem czerwieniejące policzki. Te drobne zjawisko wywołało nagłe drgnięcie w jego sercu. Głównie dlatego, iż chłopak był po prostu słodki, ale również dlatego, że taki widok na bladej ostatnimi czasy twarzy był zjawiskiem niemożliwym.

- Daehyun?

- Miałeś rację. Byłem egoistą. W ogóle nie myślałem o tym, co czujecie. Naprawdę bardzo przepraszam- Yongguk westchnął i ujął twarz młodszego w dłonie.

- To ja powinienem cię przeprosić. Za to, co zrobiłem i za to, że nazwałem cię egoistą. Nie miałem prawa. Smutek nie ma nic wspólnego z egoizmem- Daehyun pokręcił głową.

- Nie. Myślałem tylko o sobie. Byłem tak zaślepiony tym, co się stało, że...- w jego oczach wezbrały łzy. Obiecał sobie, iż chociaż w obecności Yongguka będzie się kontrolował. Na szczęście, starszy nie zamierzał go krytykować. Zrobił coś, czego Daehyun nigdy by się nie spodziewał.

Bang zbliżył się do chłopaka i objał jego ramiona rękami. Przyciągnął drobniejsze ciało do swojego. Gładził Daehyuna po plecach i oparł jego głowę w zgięciu swojej szyi. Wtulił twarz we włosy chłopaka, delektując się jego zapachem, który utracił swą dawną intensywność, ale wciąż tam był. Yongguk czuł się winny, iż czerpał przyjemność z bliskości Daehyuna w takim momencie, jednak nie potrafił dłużej odmawiać sobie jego ciepła.

-Przepraszam. Przepraszam i dziękuję, że pomimo tego, co powiedziałeś, nie przestałeś o mnie mnie walczyć, hyung- wyszeptał Daehyun przez łzy.

- Nigdy nie pozwoliłbym, żebyś został całkiem sam...

~^~^~

- Hyung?- usłyszał skrzypnięcie drzwi, a po chwili przez niewielką szparę przecisnęła się czupryna, która na szczęście zaczęła odzyskiwać dawny, zdrowy wygląd.

- O co chodzi, Daehyun?- Yongguk posłał mu uspokajający uśmiech, odkładając papiery na stół.

- Jest burza, a Youngjae zawsze...- nie dokończył i przełknął. Bang natychmiast podchwycił motyw chłopaka i niemal od razu podniósł się z fotela i podszedł do niego.

- Zaraz do ciebie przyjdę- obiecał i rozczochrał mu włosy. Daehyun podziękował cicho i wrócił do pokoju.

Yongguk ogarnął szybko bałagan w pomieszczeniu. Dużo się zmieniło. Daehyun próbował się zmienić i wyjść ze swojej depresji. Oczywiście, nie było to łatwe. Czas wcale nie leczył ran, a tylko trochę przytępiał ból. Jednak chłopak starał się zebrać w sobie siłę, a Bang był bardziej niż szczęśliwy, kiedy przychodził do niego po pomoc. Często była to tylko rozmowa, a jeszcze częściej chwila czasu spędzona w ciszy, która wbrew pozorom bardzo koiła nerwy całej piątki. Z niektórymi demonami Daehyun wciąż nie potrafił się uporać, ale walczył i co było bardzo dziwne, nie tylko o siebie, ale również i więź, która na nowo narodziła się między nim, a Yonggukiem.

- Daehyun?- Bang wszedł do pokoju i zbliżył się do łóżka. Chłopak siedział oparty o wezgłowie, wykręcając sobie nerwowo palce, ilekroć za oknem rozbrzmiewał huk błyskawicy. Jednak niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.

Yongguk przysiadł na wysokim materacu i odgarnął chłopakowi włosy z czoła. Daehyun ujął jego dłoń i zaczął bawić się jego palcami.

- Chcesz porozmawiać?- chłopak pokręcił głową.

- Po prostu... Po prostu zostań ze mną. Chociaż przez chwilę- wyszeptał niemal błagalnym szeptem.

- Zostanę, jak długo chcesz- zapewnił starszy. Słysząc jego odpowiedź, Daehyun zrobił coś, czym zaskoczył nawet siebie samego. Odchylił lekko krawędź pierzyny i spojrzał znacząco na miejsce tuż obok siebie. Yongguk zamrugał zdziwiony, jednak spelnił po chwili niemą prośbę chłopaka. Ułożył się w wygodnej pozycji i oparł głowę na poduszcze, którą podał mu młodszy.

Daehyun zawahał się przez chwilę, jednak uniósł się na łokciu i oparł głowę na lekko umięśnionym ramieniu. Yongguk zamarł, nie wierząc zmysłom. Chłopak okrył ich kołdrą i wtulił się w ciepło, które było obce, ale równocześnie znajome. Przymknął powieki, kiedy ogarnął go spokój, którego nie czuł od dawna. Bang objął drobniejsze ciało upewniając się, że chłopak nie miał nic przeciw. Przerzucił rękę pod łokciem Daehyuna i oparł luźno dłoń na nieco wklęsłym brzuchu.

- Hyung- usłyszał szept. Yongguk myślał, iż przekroczył pewną granicę, więc szybko chciał zabrać rękę, jednak młodszy uniemożliwił mu nagły ruch, przyciskając jego przedramię do swojego boku.- Zostaw- wymruczał Daehyun.- Hyung, czy... moge zadać ci pytanie?- Bang przytaknął po chwili.- Nie wiem, czy pamiętasz, ale powiedziałeś kiedyś, że... że chyba... mnie kochasz- ostatnie słowa były tak ciche, iż Yongguk ledwo je zrozumiał, mimo to zastygł w bezruchu.

- Daehyun, ja...

- To prawda?- Dahyun uniósł powoli głowę, a w jego oczach odbiła się... nadzieja?

- Ja... Tak- przyznał Bang z ciężkim westchnieniem.- To prawda.

- Hyung, posłuchaj...- Daehyun przygryzł nerwowo wargę, która została uwolniona niemal natychmiast, ponieważ Yongguk dotknął tego miejsca palcem i delikatnie je pogładził.

- Nie musisz nic mówić. Wiem, że dla ciebie istnieje tylko Youngjae i potrafię to zaakceptować. Chcę tylko, żebyś znów nauczył się żyć, nie oglądając się wstecz- starszy uśmiechnął się smutno, jednak szczerze. Jego słowa brzmiały echem w głowie chłopaka, kiedy okazało się, iż były złudnie podobne do tych, które wypowiedział kiedyś Youngjae.

Jego serce wciąż bolało na wspomnienie dawnego partnera, a jednak podpowiadało mu również, iż znajdzie się w nim miejsce na inne uczucia, tak różne on smutku i bólu. Nawet rozum przekonywał go, że jego serce wciąż można poskładać w całość i zszyć grubą nicią miłości podpisaną Bang Yongguk. Na pewno musiało minąć jeszcze dużo czasu, jednak Daehyun miał przeczucie, iż tym razem, niewątpliwie ciężkie dni, okażą się również bogacące. Rozwiną na nowo jego uczucia.

- Hyung, czy... Byłbyś w stanie poczekać? Na mnie?- zapytał niepwenie Daehyun, zanim całkiem opuściła go odwaga. Yongguk wstrzymał oddech i zamilkł. Chłopak spojrzał zaniepokojony na twarz starszego, jednak nie potrafił nic z niej wyczytać.

- Masz na myśli... związek?

- Chyba tak- przytaknął po kilku sekundach młodszy, zdziwiony, iż myśl o związaniu się z kimś innym nie napawała go wcale lękiem, czy poczuciem winy. 

- Zdajesz sobie sprawę z tego, ile te słoea dla mnie znaczą?

- Czyli, że poczekasz?

~^~^~

Yongguk usiadł na kanapie, czekając, aż Daehyun do niego dołączy. Chłopak podał mu jedynie pilota i natychmiast wtulił się w bok starszego. Bang włączył telewizor i niemal machinalnie pogładził brzuch chłopaka dłonią. Ten gest stał się czymś bardzo istotnym w ich wciąż rozwijającej się relacji. Żadna inna pieszczota nie miała takiego znaczenia. Zwłaszcze, że były momenty, kiedy ciekawskie palce zakradały się miękki materiał koszulki i gładziły niespiesznie ciepłą skórę, nie posuwając się oczywiście za daleko.

Jednak Daehyun przywykł do delikatnego dotyku Yongguka i z czasem pozwalał mu na coraz więcej. Nie przekroczyli wciąż wielu granic, jednak zbliżali się do nich i to w równomiernym tempie. Chwilami, to Daehyun był tym, który inicjował dotyk i dzięki temu Bang zrozumiał jak wielkim pieszczochem był chłopak. Jego teoria powtwierdziła się róenież w momencie, w którym chłopak podciągnął się nieco na oparciu sofy i oparł podbródek na ramieniu starszego.

Yongguk spojrzał na niego zaciekawiony i posłał mu zadowolony uśmiech, kiedy Daehyun przejechał palcem od lini jego kości policzkowej, do nosa, aby dotrzeć powoli do powiek i wrócić do kącika ust. Pogładził go opuszką, a ciepłe wargi rozchyliły się zachęcająco. Daehyun zawiesił na nich wzrok, a po chwkli zawisł nad Bangiem i złożył na jego ustach szybkiego całusa. Starszy zamrugał zszokowany, nie wiedząc, czy nie śnił. Jednak chłopak rozwiał szybko jego złudzenia, uśmiechając się lekko i powatarzając czynność, zatrzymując się na jego wargach znacznie dłużej.

Kiedy Bang otrząsnął się z początkowego szoku, objął Daehyuna w  talii i przyciągnął do siebie tak, że chłopam siedział okrakiem na jego kolanach. Młodszy westchnął w usta Yongguka, kiedy poczuł na plecach dłonie starszego. Palce Banga przejechały z wolna po długim kręgosłupie, a chłopak wygiął się, szukając większego kontaktu z drugą skórą. Yongguk zamruczał, kiedy Daehyun przygryzł jego wargę, łagodząc po chwili ruch językiem.

Starszy westchnął i oderwał się od chłopaka, przytulając go mocno do swojej klatki piersiowej. Przeszli bardzo długą drogę, od kiedy zakiełkowała ich więź, jednak wszystko układało się dobrze. Daehyun sam sobie wytłumaczył, że nie rani pamięci o Youngjaeu poszukując szczęścia na nowo. Zrozumiał, że w jego sercu starczy miejsca dla dwóch miłości spelcionych w jedną...


| We've come a long way from where we began |

- Witaj, Youngjae- Daehyun stanął nad grobem i ułożył na ciemnej płycie bukiet kwiatów. Zawsze ilekroć przychodził na cmentarz wspomnienia brały górę na rozumem, jednak chłopak nauczył się kontrolować swoje emocje i pomimo łez, które uparcie chciały spłynąć po policzkach, miał coś ważnego do zrobienia tamtego dnia.- Youngjae, to jest mój chłopak- uniósł w górę splecione dłonie jego i Banga. Na wierzchu ręki starszego złożył czuły pocałunek i spojrzał z uśmiechem w twarz ukochanego.

- Youngjae, obiecuję dbać o Daehyuna. Nie pozwolę, żeby cierpiał i przypilnuję, żeby już na zawsze na jego twarzy gościł uśmiech- Yongguk kucnął przed nagrobkiem i patrzył, jak Daehyun wplata między płatki kwiatów małą kopertę.

- Wiesz, że nigdy nie byłem zbyt dobry w mówieniu o uczuciach, więc mam nadzieję, że ten list kiedyś do ciebie dotrze. Obiecuję też, że jeśli kiedyś znów się spotkamy opowiem ci o wszystkim, co się wydarzyło- wyszeptał chłopak i wyprostował.

Stali jeszcze przez chwilę nad grobem. Odeszli  w momencie, w którym uderzył w nich lekki wiatr, porywając ze sobą list Daehyuna i prowadząc go po nieboskłonie w stronę morza.

- Będę czekał...

| Oh I'll tell all about it when I see you again |